DZISIAJ JEST sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny: Czeslawa, Agnieszki, Mariana
DANIA
czw
1°C
pią
3°C
dziś
3°C
Kurs walut z dnia 2024-04-20
0.58
3.97
4.35

Okiem emigranta -

17.07.2016 20:49

________________________________

Paweł Jackowski  mieszka i pracuje w Kopenhadze od 2007.  Do Danii przeprowadził się ze względu na studia, które podjął na Copenhagen Business School. W zeszłym roku pojawiła się jego książka pt. "Pokolenie bez granic", która ukazuje życie i poglądy młodej polskiej emigracji.

____________________________

Absolwent Copenhagen Business School, pracownik banku, a po godzinach muzyk i pisarz. Nie wpisujesz się w stereotyp Polaka na emigracji jednakowoż w swojej książce, “Pokolenie bez granic”, o nim wspominasz. Rzeczywiście jest on aż tak bardzo obecny w świadomości przeciętnego Duńczyka?

Stereotyp Polaka stworzonego tylko do ciężkiej pracy fizycznej oraz nadużywającego alkoholu w mniejszym lub większym stopniu ciągle funkcjonuje w społeczeństwie duńskim. “Łatka” ta przywarła bez względu na to jakie mamy wykształcenie, zawód czy osiągnięcia i może być powodem kompleksu niejednego z nas. Nawet jeśli to nie my osobiście podsycamy utarte stereotypy, to wstydzimy się za tych, co je potwierdzają. Oczywiście nie jest to coś, co paraliżuje życie i nie pozwala się spełniać, ale uszczypliwe żarty w tym temacie ze strony Duńczyków lub widok pijanego Polaka, który rzuca przekleństwami na ulicy nie należą do przyjemnych doświadczeń.

Opisujesz w książce także pewną sytuację w jednej z kopenhaskich dyskotek. Mowa tu o scenie, w której pewna Dunkana początku zainteresowana twoją osobą, dowiaduje się, że jesteś z Polski, po czym odchodzi bez słowa. Wielu Polaków zapewne podziela to przykre doświadczenie, ale czy w tym przypadku tak naprawdę chodzi o stereotypy?

Rzeczywiście tak było. Aczkolwiek nie chodzi tu już o stereotyp polskiego emigranta, ale o skojarzenia z PolskąPolakami. Odwróćmy sytuację. Jeśli Polka ma wybór pójść na randkę z Rumunem lub Norwegiem, kogo wybierze? Jeżeli uważa Norwegię za ciekawy kraj, a Norwegów za atrakcyjnych ludzi, to wybór jest prosty. Każdy ma jakieś lepsze lub gorsze skojarzenia z daną nacją. Dla Dunki Polska może być o wiele mniej interesująca lub mniej egzotyczna, niż na przykład Australia, czy USA. Przecież nie można mieć komuś za złe, że nie interesuje się Polską. Jednak szkoda, że ten brak zainteresowania czasami jest wyrażany w taki sposób.

Narzekamy na Duńczyków i ich niechęć do zawierania nowych relacji, ale między Polonią też nie jest lepiej. Kiedyś Polacy chcieli się spotykać i spędzać razem czas bez względu na status społeczny, zaś dzisiaj jest jakaś niechęć między nami. Z czego to się bierze?

Moim zdaniem nie wynika to jednak z niechęci, ale raczej z jakiegoś “odcięcia sytuacyjnego”. W przeciwieństwie do emigracji po roku 1968 czy też emigracji solidarnościowej, dzisiaj mamy do czynienia z ludźmi, którzy wyjeżdżają z kraju dobrowolnie w celu poprawienia perspektyw rozwoju lub zarobków. Obecni emigranci zawsze mają możliwość powrotu, co kiedyś było rzadkością. Dlatego nie mamy wspólnego mianownika, którym kiedyś była tęsknota za krajem lub walka z systemem. Jeżeli porównamy osobę, która wyjechała do pracy sezonowej oraz studenta, to łatwo zauważyć, że różnice w nastawieniu do pobytu za granicą. Podczas gdy ta pierwsza myśli, jak tu szybko się dorobić i wrócić do Polski, ta druga stara się odnaleźć w obcym kraju i przetrwać pięć lat studiów. Po pięciu latach tematy podatków, służby zdrowia, sytuacji politycznej itp. stają się coraz ważniejsze. Ponadto, aby zawierać przyjaźnie nie wystarczy wspólny mianownik jakim jest pochodzenie. Do tego trzeba czegoś  więcej, np. wspólnych zainteresowań i zrozumienia. Wszystko to składa się na to z kim chcemy spędzać czas.

To do nowej emigracji kierujesz swoją książkę?

Książkę adresuję do osób, które mieszkają za granicą oraz dla tych, których interesuje życie i praca za granicą z perspektywy imigranta, który zdecydował się tam osiedlić, chce w pełni funkcjonować w nowym społeczeństwie i realizować swoje marzenia. Przedstawione w niej historie stanowią zupełnie inne podejście do tematu emigracji, niż to powszechnie znane.

Mam wrażenie, że obraz polskiego emigranta jest bardzo wykrzywiony, zarówno w Polsce, jak i za granicą. W sieci jest mnóstwo informacji na temat pracowników sezonowych i ich perypetii, a w mediach co jakiś czas pojawiają się niekoniecznie korzystne historie wizerunku Polaka. Natomiast nie ma informacji na temat ludzi, którzy studiują, realizują swoje marzenia i doskonale sobie radzą za granicą. Książka przedstawia historie osób, które wyjechały i zostały za granicą, jak również tych, którzy bogatsi o doświadczenia i edukację zdobyte w innych krajach, postanowili wrócić do Polski. Chciałem przedstawić polskiemu czytelnikowi historie ludzi, o których nie dowie się z mediów, a które być może zainspirują i pokarzą, że można żyć inaczej.

Piszesz o emigracji jako szansie na lepszą przyszłość, czy rzeczywiście Polska jest aż taka zła?

Wyjechałem z Polski zaraz po liceum, wiec nigdy nie miałem okazji doświadczyć tam “dorosłego życia”, a chciałem mieć własne zdanie. Po sześciu latach pobytu w Danii zdecydowałem się wrócić do kraju. Tęskniłem za przyjaciółmi, a zarazem byłem ciekaw jak się żyje i pracuje w Polsce. Przez pierwsze pół roku w Warszawie pracowałem nad własną firmą, muzyką i książką. Później znalazłem pracę i kiedy emocje już opadły w związku z przeprowadzką i przyszła rutyna dnia codziennego, szybko zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy. Na przykład z tego, że kultura pracy w Danii mi bardziej odpowiada. Tam miałem duży kredyt zaufania ze strony duńskiego pracodawcy oraz nie odczuwałem dystansu między ludźmi na wyższych stanowiskach. W Polsce zderzyłem się z wielopoziomową hierarchią, rutynową pracą i poczuciem braku możliwości rozwoju. Mam również wrażenie, że w Polsce zatrudnia się “doświadczenie”, a w Danii “potencjał”. Pracowałem tylko w jednej firmie, więc ciężko oceniać cokolwiek jednoznacznie, ale tak to odebrałem. Później, pojawiła się tęsknota za przyjaciółmi i Kopenhagą, jako miastem samym w sobie. Po roku pobytu zacząłem się zastanawiać, ile tak naprawdę musiałbym zainwestować czasu i wysiłku, aby mieć w Polsce taki sam standard życia jak w Danii. Jestem przekonany, że gdybym został w Polsce kilka lat dłużej, to byłbym w stanie wypracować sobie standard życia, który byłby zbliżony do tego, jaki mam w Danii. Nie chciałem jednak przyzwyczajać się do polskiej kultury pracy, i nie ukrywam, że Warszawa nie należy do najłatwiejszych miast do życia, więc wróciłem do Kopenhagi.

Mieszkając w Danii patrzyłem na Polskę trochę jak turysta. Myślę, że wiele osób mieszkających za granicą także ma do Polski turystyczne podejście. Jeśli odwiedzasz Polskę dwa razy do roku to siłą rzeczy masz trochę wykrzywiony obraz rzeczywistości. Wszystko wydaje się ładne, tanie i ciekawe, ale kiedy przychodzi rutyna dnia codziennego, to wtedy dochodzi do ciebie prawdziwa rzeczywistość. Nie mogę powiedzieć, że Polska jest gorszym lub złym krajem do życia. Zawsze będą rzeczy, które się podobają i irytują, bez względu na to, gdzie się mieszka. Dania w tej kwestii również nie jest wyjątkiem. Tak się składa, że na razie odnajduję się lepiej w Kopenhadze, ale może pewnego dnia zdecyduję się na powrót do Polski, bogatszy o doświadczenia pobytu za granicą.

autor: Admin Polonia.dk

Projekt graficzny współfinansowany w ramach funduszy polonijnych
Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej